Wywiad z Krystyną Rodowską
– poetką, tłumaczką poezji i prozy latynoamerykańskiej i francuskiej. Rozmowa na temat jej antologii poezji latynoamerykańskiej zatytułowanej „Umocz wargi w kamieniu. Przekłady z poetów latynoamerykańskich.”
-Jak się zrodził pomysł antologii poetów latynoamerykańskich?
-Przede wszystkim pojawił się wydawca: Artur Burszta, bo żaden inny nie miałby na to ochoty. On stworzył serię antologii osobistych, tworzonych zawsze przez jedną osobę, zazwyczaj przez poetę, który jest równocześnie tłumaczem. Moja antologia jest już siódmą z kolei. Ten wydawca nastawił się na wydawanie poezji, początkowo polskiej, ale także i obcej. Gdy się okazało, że jest wydawca, to pomyślałam, że trzeba pozbierać moje przekłady poezji latynoamerykańskiej i dołożyć jeszcze wiersze kilku poetów. Nie myślałam jednak, że będzie to tak wielka praca. Sporo przekładów już miałam publikowanych przez wiele lat głównie na łamach miesięcznika „Literatura na świecie”. Trzeba było tłumaczenia już istniejące wzbogacić o nowe, poza tym w grę wchodziło poprawianie dawnych przekładów, dokładne ich sczytanie z oryginałem, wyłapanie nieścisłości, a także, znalezienie niekiedy nowych, lepszych rozwiązań.
Przekład poematu „Wyżyny Machu Picchu” poprawiałam do ostatniej chwili, a myślałam, że jest gotowy. Wiedziałam, że ta antologia będzie miała pewne luki, że nie znajdą się w niej pewne głośne nazwiska, takie choćby jak Argentyńczyka: Juana Gelmana, Chilijczyka: Gonzalo Rojasa. Początkowo miała to być antologia wyłącznie klasyków współczesności i kończyć się na JoséEmilio Pacheco. Moim założeniem było przedstawić z grubsza wybory tekstów tzw. „ojców założycieli” poezji latynoamerykańskiej XX wieku. Toteż, nie znalazły się w niej prezentacje poetek o głośnych nazwiskach takich jak: Gabriela Mistral, Alfonsina Storni, Rosario Castellanos, Alejandra Pizarnik. Te dwie ostatnie zresztą tłumaczyłam i publikowałam.
-A wydasz kiedyś antologię poetek?
-Jeszcze nie wiem, na jaki klucz wyboru zdecyduję się po opublikowaniu tej antologii. Prawdę mówiąc, wolałabym nie tworzyć enklawy samych poetek według kryterium płci. Chciałabym natomiast, jeśli siły mi pozwolą, wydać ciąg dalszy lub uzupełnienie tej antologii, w której znalazłyby się nieznane, czy prawie nieznane, osobowości poetyckie na tym kontynencie, jak poetki, które już wymieniłam, także Argentynka Olga Orozco, ale także poeci, których zaledwie „uszczknęłam” w moich przekładach, tacy jak: Rafael Cadenas z Wenezueli, czy Roberto Soza z Hondurasu., JoséManuel Roca z Kolumbii i jeszcze inni, dopiero „do obadania”
-Dlaczego wybrałaś tytuł „Umocz wargi w kamieniu” z wiersza Octavio Paza „ Źródło”?
-Jest to cytat bardzo dla mnie pojemny: kamień reprezentuje to wszystko, co zastygło w obrazach przeszłości sprzed podboju przez Hiszpanię, przeszłości, która została zniszczona, ale niezapomniana. „Umocz wargi w kamieniu” jest figurą poetycką tzw. oksymoronem, opartym na sprzeczności: (kamień –woda). Chodzi o zamiar, który w zasadzie jest niemożliwy, a jednak poeta może go dokonać, ożywić to, co umarłe. Taki jest sens dla mnie i ten wątek ożywienia przeszłości przewija się przez twórczość wielu poetów z mojej antologii. Odnajdujemy go nie tylko u Octavio Paza, ale u Nikaraguańczyka Pablo Antonio Cuadry i u José Emilio Pacheco, a także od strony tradycji ngritude u Kubańczyków: Nicolasa Guillena i Gastona Baquero.
-Dla mnie, jako osoby interesującej się Ameryką Łacińską, najciekawszy jest wątek indiańskości i négritude. Pablo Antonio Cuadra, którego wiersze opublikowałaś w 2009 roku.
-Tak to możliwe, opublikowałam jego wiersz „Stworzenie Andów” w „Europie”, dodatku kulturalnym „Dziennika”, kiedy jeszcze nie wyrzucono stamtąd poezji. Trudność tłumaczenia tego poety polega na tym, że on zwraca się do Latynoamerykanów, a dokładniej mówiąc do mieszkańców Ameryki Środkowej, dziedziców wspólnej przeszłości i znanej wszystkim na tym terenie mitologii. Znalazłam kilka wierszy, poematów, które bardzo chciałabym przetłumaczyć, ale taki przekład musiałby być uzbrojony w ogromną ilość przypisów, co poezji na zdrowie nie wychodzi. Te przypisy odnosiłyby się do nazw drzew, pór roku, krain geograficznych, bóstw, gdyż inaczej tekst wiersza czy poematu byłby niezrozumiały.
-W posłowiu piszesz, że zrezygnowałaś z umieszczenia w antologii poematów „Junio”(Czerwiec), „Mangowiec” czy „Ceiba”.
-A często chodziło o teksty wielkiej urody.
-Wspaniałe były przypisy i Twój tekst krytyczny, czy te przypisy musiałaś sama robić?
-Tak, oczywiście, wszystko od A do Z musiałam robić sama. To wymagało szukania w Internecie, w słownikach, pisania z zapytaniami do zaprzyjaźnionych poetów z różnych krajów Ameryki Łacińskiej. Czasem zdarzały się rzeczy zabawne. W trakcie tych moich poszukiwań w jednym z wierszy autobiograficznych Cesara Vallejo, w którym poeta pisze o swoim zmarłym ojcu, używając sformułowania ”en Tus tiempos de gobernación”, ja głowiłam się, kim był ów ojciec poety, którego rządy wspomina syn; myślałam, że chodzi o gubernatora, ale nie byłam pewna. Przyszedł mi z pomocą poeta peruwiański Renato Sandoval, do którego napisałam e-maila z zapytaniem. Otóż, ojciec poety był kimś w rodzaju sołtysa czy wójta na wsi.
-Cesar Vallejo jest w antologii umieszczony na drugim miejscu. Czy antologia zbudowana jest chronologicznie?
-Cesar Vallejo powinien być pierwszy, ale wolałam zacząć od „mocnego uderzenia”, od Vicente Huidobro. Vallejo jest drugi, ale w zasadzie trzymałam się dat urodzenia.
-Co byś mogła jeszce powiedzieć o Cesarze Vallejo?
-Cesar Vallejo prawie nie istniał w świadomości polskiego czytelnika poezji, podczas gdy tak dla Latynoamerykanów, jak i Hiszpanów czy wykształconych poetów innych nacji jest bardzo ważnym poetą lat 20-ych i 30-ych ubiegłego stulecia, przedstawicielem latynoamerykańskiej i europejskiej awangardy. Niedawno przekonałam się o tym, biorąc udział w prezentacji filmu współczesnego reżysera szwedzkiego Roya Andersona „Pieśni z drugiego piętra” nie tylko zadedykowanemu Cesarowi Vallejo, lecz zainspirowanego jednym z jego wierszy. Świadczy to o tym, że nawet tak odrębne i odległe kultury jak iberoamerykańska i skandynawska mogą znaleźć dla siebie punkty styczne, a przesłanie Cesara Vallejo, mimo hermetycznego języka, jest uniwersalne. Natomiast nie jest on jeszcze znany w Polsce z powodu wielkich trudności przekładowych, z jakimi musi się zmierzyć tłumacz. Nie chodzi tu bowiem o przetłumaczenie słów, zdań czy nawet metafor, lecz o oddanie w innym języku temperatury emocjonalnej skojarzeń i specyficznych kodów kulturowych. Gdybym mogła, przetłumaczyłabym większość jego wierszy, ale być może nie wystarczyło mi odwagi.
-Na zakończenie, co byś chciała powiedzieć na temat swojej antologii?
-Myślę, że moja antologia, jak wszystkie inne, jest niedoskonała, grzeszy brakami, ale jest efektem wielkiego zaangażowania i kompetencji, które – mam taką nadzieję – z biegiem czasu i praktyki przekładowej rosną. Tłumacz to taki oryginał, który nigdy nie uważa swojej pracy za zakończoną, Zawsze chciałby coś jeszcze poprawić, czy ulepszyć Poza tym, moją wielką ambicją jest, aby te wszystkie wiersze stały się poezją w polszczyźnie i źródłem inspiracji dla polskich poetów.